Edit dzisiaj wieczorem. Dodaję notkę w tygodniu, ponieważ jutro jadę na wycieczkę do Zakopanego i niekoniecznie będę miała czas na pisanie. Potem planuję dla Was niespodziankę ;)
Clarie
EDIT:
Wszystko
zaczęło się pewnego sierpniowego popołudnia.
Tydzień
wcześniej w galerii na Pomorskiej widziałam piękną koszulę. Taką akurat w moim
stylu. Jednak jej cena już nie była w moim zasięgu…
***
Kilka
dni później spotkałam się z Marceliną. Od razu zauważyłam, że coś się w niej
zmieniło. Miałam rację. Była ubrana w koszulę, która mi się podobała.
Skąd
wzięła na nią pieniądze? – pomyślałam.
W jej
domu, tak jak w moim, nie przelewało się. Byłyśmy w podobnej sytuacji – mamy zmarły,
a ojcowie na rencie. Jej brał, mój – pił. Ledwo starczało na chleb, a co
dopiero na ubrania…
Siedziałyśmy
tak już trochę pod szkołą i
rozmawiałyśmy, ale jedno pytanie wciąż nie dawało mi spokoju. W końcu się
odważyłam zapytać.
-
Cyśka, słuchaj, fajnie wyglądasz w tej koszuli, ale skąd…
-
Skąd miałam na nią pieniądze?
Kiwnęłam
głową. Dziewczyna chwilę się zastanawiała, ale w końcu powiedziała prosto z
mostu, jak jest.
-
Ukradłam.
Moja
mina pewnie była bezcenna. Ona? Tak
grzeczna i ułożona dziewczyna? Ukradła?
- Chyba
żartujesz.
-
Wszystko jest dla ludzi. Ale tylko tych co mają pieniądze. Trzeba sobie radzić,
bo życie to dżungla. – stwierdziła filozoficznie. – Chodź, nauczę cię.
-
Nauczysz? Ale czego? – nie do końca załapałam o co jej chodziło, ale posłusznie
wstałam i poszłam za nią.
Poszłyśmy
na Pomorską.
-
Sieciówki zawsze mają mniejszą ochronę. Wiesz, New Yorker czy H&M. Tam łatwiej
o łup.
Dalej
nie mogłam uwierzyć, że ona to robi.
Na
pewno żartuje – pomyślałam.
Szybko
jednak przekonałam się, że mówiła prawdę. Stałam przed wejściem do H&M i
widziałam ją jak wzięła trzy bluzki, z którymi weszła do przebieralni. Po
chwili z niej wyszła, mając na sobie jedną z nich i jak gdyby nigdy nic
skierowała się do wyjścia.
- I
co? Nie takie trudne, prawda?
- A
co z alarmem? – widziałam bramki przy wejściu.
-
Bramki są dla picu. Jeszcze się nie nauczyli, żeby zakładać zabezpieczenia na
ubrania.
Poszłyśmy
kilka sklepów dalej.
- Bądź
wyluzowana, jakbyś faktycznie chciała zrobić tu zakupy. Ostentacyjnie
przeglądaj ubrania, aż w końcu weź kilka przypadkowych i swoją upragniona
zdobycz. A potem do przebieralni i dalej już wiesz. – Uśmiechnęła się.
Przystałyśmy
pod Cubusem.
-
Teraz ty.
***
Od
tego czasu w galerii bywam dwa razy w tygodniu. Z każda wizytą w mojej szafie
pojawia się coś nowego.
Dzisiaj
byłam w CCC. Widziałam tam fioletowe trampki.
To
chyba Conversy – pomyślałam.
Podeszłam
do półki sklepowej i przyjrzałam się im uważnie. Potem wzięłam pudełko z
odpowiednim rozmiarem i przymierzyłam. Leżały jak ulał. Szybko je zdjęłam i
wrzuciłam do torby szkolnej. Ubrałam swoje znoszone tenisówki i odłożyłam
pudełko na półkę, udając, że coś w nim jest.
Wychodząc
ze sklepu przygadałam się jeszcze szpilkom, jakbym faktycznie chciała je kupić,
ale w końcu wyszłam z sieciówki.
Tak,
udało się – pomyślałam i wyszłam z galerii.
***
Tym
oto sposobem stałam się posiadaczką markowych trampek, kilku koszul i bluzek
oraz skórzanej kurtki. Marcelina miała rację – sprzedawcy są ślepi.
Za
każdym razem, kiedy idę do galerii, wiem, że mogą mnie złapać. Jednak to jest
ta adrenalina, która pomaga przezwyciężyć lęk i wyjść z coraz lepszymi łupami.
Po tych kilkunastu razach człowiek nie może przestać i chce więcej, więcej…
Wiem,
że nie wyjdę z tego nałogu.
Mam
na imię Magda. Jestem kleptomanką.
EDIT NR 2:
Wiem, wiem, miniaturka bardzo zminiaturyzowana :)
Wybaczycie ? ;>
Życzę wszystkim czytelnikom powodzenia w szkole :D
Mądra ja jedzie do Zakopanego.
Tak, wiem, jestem żmiją, ze życzę Wam powodzenia w szkole, kiedy sama będę wypoczywać w górach.
Ale trudno :)
Clarie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz