niedziela, 26 maja 2013

Nowy Cykl [4] ~ Jutra nie będzie


Cześć Wam!
Wczoraj wróciłam z wycieczki do Zakopanego. Niespodzankę dodam w tygodniu ;)
Edit będzie około 22. Myślę, że warto poczekać, ale to tylko moje zdanie :)
Clarie

Edit:
Byłam dzisiaj u przyjaciółki. dzisiaj mija rok. Od czego? Trudno to jednoznacznie określić.
Kiedyś byłam wesoła dziewczyną Kochałam i byłam kochana. Jednak to wszystko kiedyś mija. Każda historia ma swój początek i koniec. Tej to już koniec.

***

Był wysoki i przystojny. Każda dziewczyna za nim szalała, ale nie ja. Do czasu.
Uznałam, ze nie zdobędzie mnie. Że nie będę kolejnym trofeum w jego kolekcji. Jednak wtedy nie wiedziałam jak bardzo się myliłam.
Znałam wielu chłopaków w jego wieku. Żaden nie dorównywał Jemu. Zawsze mieli jakieś wady, których nie byłam w stanie zaakceptować. On był inny. Wydawał się idealny. Ale przecież niezdobyte pozostaje niezdobyte.
Byłam inna – nie w jego typie. I tak tez myślałam. Do tamtego wieczoru.

***

Popatrzyłam przed siebie. Doskonale znałam tę historię. Jednak tak bardzo chciałam zapomnieć. O niej.
O NIM.
Od razu.
W jednym momencie.
Na zawsze.

***

Padał wtedy śnieg.

***

Tak jak dzisiaj – pomyślałam.

***

Padał wtedy śnieg. Na ulicach było go pełno.
Wracałam do domu. Zawsze w piątki miałam zajęcia do wieczora.
Kiedy szłam ulicą nie myślałam o niczym. No dobrze, prócz Jego zielonych oczu.
Tego dnia musiałam z nim śpiewać piosenkę, a ponieważ chodzę do szkoły muzyczno-teatralnej, było to obowiązkowe.

*Kilka godzin wcześniej*

Zostaliśmy poproszeni o zaprezentowanie swojego duetu.
Weszłam na scenę. Po chwili On dołączył do mnie.
Zaryzykowaliśmy i śpiewaliśmy po hiszpańsku. Przedtem ćwiczyliśmy tą piosenkę raz i bałam się jak wyjdzie. W końcu było to zaliczenie całego semestru.
Marcin zaczął grać na fortepianie. Na początku powoli i spokojnie. W odpowiednim momencie dołączyłam do niego i zaczęłam śpiewać.

Ahora sabes que
Yo no intiendo lo que pasa
Sin embargo se
Nunca hay tiempo, para nada


Potem przyszła Jego kolej. Ukradkiem patrzyłam na niego. Jego palce ślizgały sie miękko po klawiszach i wydobywały kojące nuty.
Widać było, że ćwiczył tę piosenkę wiele razy, bo nie mylił się w ogóle.

Pienso que no me doy cuenta
Y le doy mil y una vueltas
Mis dudas, me casaron
Ya no esperare


Po chwili znowu przyszła moja kolej. Podeszłam bliżej fortepianu. Śpiewałam dla Niego.

Y vuelvo a despertar
En mi mundo
Siendo lo que soy
Y no voy a parar
Ni un segundo
Mi destino es hoy


Ten sam fragment śpiewał znowu Marcin. Widziałam, że patrzył na mnie.
Jak gdyby nigdy nic usiadłam na instrumencie i patrzałam na Marcina. Zaskoczyło go to.

Y vuelvo a despertar
En mi mundo
Siendo lo que soy
Y no voy a parar
Ni un segundo
Mi destino es hoy


Ostatnią zwrotkę śpiewałam ja. Marcin wtedy uderzał tylko w akordy. Ciszę między nimi wypełniał mój śpiew.

Nada puede pasar
Voy a soltar, todo lo que siento
Todo, todo
Nada puede pasar
Voy a soltar, todo lo que tengo
Nada me detendrá


Postronny obserwator zauważyłby tylko dwójkę młodych ludzi, śpiewających piosenkę. Nasi przyjaciele – zakochanych. My – siebie.
Wiedzieliśmy, że zaliczyliśmy semestr, ale to było wtedy najmniej ważne. Marcin wstał i przysunął się bliżej mnie. Cały czas patrzył się w moje oczy i delikatnie uśmiechał. Wiedziałam co teraz nastąpi. Chciałam, aby to zrobił, ale z drugiej strony cały mój misterny plan ległby w gruzach.
Marcin położył swoją dłoń na moim policzku i przysunął się do mnie. Przymknęłam oczy, a on to wykorzystał – złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Nie był nachalny, ale delikatny.
Jednak ta chwila musiała się skończyć.
Wszyscy patrzeli na nas ze zdziwionymi minami. Nic nie wskazywało na to, żebyśmy darzyli się uczuciem, a tu nagle takie coś.

***

Jaka ja byłam wtedy głupia – pomyślałam.

***

*Kilka dni później*

26.05.2007

Wiedziałam, że tak to się skończy! Nawet nie byliśmy parą, ale on zerwał kontakt. Dałam z siebie zrobić kolejne trofeum. Idiotka!



Poszłam wtedy do szkoły ubrana w najlepszą sukienkę. Wyglądałam pięknie.

Dlaczego? Chciałam mu zrobić na złość.

Taka już moja natura.

Na zajęciach czułam jego wzrok na sobie. Obserwował każdy mój ruch. A ja to wykorzystywałam i robiłam wszystko, żeby żałował.



Udało się, bo na którejś lekcji usiadł na krześle obok i objął mnie. Walczyłam wtedy ze sobą, żeby nie rzucić się na niego. Wstałam i spokojnym krokiem ruszyłam ku przyjaciółkom. Wiedziałam, że dobrze robię.

*Następnego dnia*


Dostałam tylko kartkę z napisem.

Jutra nie będzie.



***



Już wtedy wiedziałam co to oznaczało. Śmierć. Moją lub Jego. Wybrał siebie.



***



Mógł być tylko w jednym miejscu. Na torze. I był.

Jeździł jak opętany. Wiedziałam, że odreagowuje. Chciałam go potem złapać, ale wyszedł niezauważony.

Dogoniłam go na moście. Zauważył mnie i uśmiechnął się delikatnie – jak miał w zwyczaju. Podbiegłam do niego, mówiąc „Przepraszam”. On rzucił się w ciemną toń rzeki.

Krzyk zamarł mi na ustach.



***



Czułam się niezbyt komfortowo ze świadomością, że doprowadziłam do tego. Jednak tylko ja wiedziałam jak było naprawdę. Wszyscy uwierzyli w bajeczkę o wypadku na torze motocrossowym.

Nie był typem samobójcy – tak mówili.

Tylko ja wiedziałam, że skoczył z mostu. Tylko dlatego, że sprawiłam mu ból.

Kiedyś go znowu zobaczę, a on się na mnie odegra – pomyślałam.

Rozłożyłam kolorową parasolkę i spokojnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Po chwili zatrzymałam się i krzyknęłam w stronę ciemnego nieba.

- Jesteśmy kwita! Miałeś rację : jutra nie będzie. Przynajmniej nigdy nie było naszego. Rok minął, minie i kolejny, ale ja zostanę tu gdzie jestem. A ty… Ty po prostu kiedyś przyjdziesz i po mnie. To będzie twoja zemsta…





Lata później jej rodzice znaleźli w mieszkaniu córki kolorową parasolkę, tekst piosenki, jego zdjęcia na motorze oraz skrawek papieru z pamiętnym napisem. Oprócz tego była kartka z pamiętnika z dokładnym opisem samobójstwa.

Ich córka – wielka gwiazda teatru również nie była typem samobójcy. Mylili się…


Piosenka użyta w tekście to "En mi Mudno".
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz